Pamiętacie tę piosenkę? A byliście kiedyś na takim jarmarku? Takie wiejskie jarmarki kojarzą mi się z wielkimi odpustami w Studziannej, które odbywają się we wrześniu w niedzielę przed imieninami św. Michała. Rodzice zabierali tam mnie i siostrę co roku. Tłum ludzi i ogrom straganów, na których można było znaleźć dosłownie wszystko! Biżuterię, dewocjonalia, serca z piernika, kasety magnetofonowe, kosze wiklinowe, watę cukrową, odzież, balony napełnione helem, tłuczki do mięsa, karuzele łańcuchowe i obwarzanki z makiem! Do tej pory jest to dla mnie niesamowite wspomnienie. Zresztą, po kilku latach przerwy w wyjazdach do Studziannej w ubiegłym roku znów udało mi się tam dotrzeć. Odpust już nie wydał mi się tak ogromnym, jakim zapamiętałam go z dzieciństwa, ale to raczej ja urosłam, a nie on zmalał... Zawiodłam się tylko na jednym: nigdzie już nikt nie sprzedaje serc z piernika! Bardzo chciałam kupić takie serce i podarować z okazji imienin mojemu Michałowi, ale nie udało się. Niestety, wielkie ciastka w kształcie serca, posmarowane grubą warstwą czekolady, od której niemiłosiernie brudziły się ręce, udekorowane kolorowym lukrem, który szkoda było zjeść, pozostaną już tylko wspomnieniem ze Studziannej...
Ale wracając do kwestii tytułowej... Zainspirowana różnorodnością dostępną na straganach podczas wiejskich jarmarków, stworzyłam jeszcze w ubiegłym roku kilka par kolczyków. Nazwałam je Jarmarkami, gdyż do ich zrobienia użyłam wszystkich tych koralików, na wykorzystanie których wcześniej nie miałam pomysłu. To taki prawdziwy misz-masz!
Wiem, że nie wszystkim podobają się tego typu kompozycje, natomiast wśród moich koleżanek cieszyły się one dużym zainteresowaniem i prawie wszystkie pary rozeszły się jeszcze szybciej niż powstały. Co więcej, sama uwielbiam takie długie i rzucające się w oczy kolczyki, więc i dla siebie zostawiłam jedną parę. Chętnie robię taką biżuterię, po pierwsze dlatego, że mogę pobawić się wyobraźnią, po drugie po to, by wykorzystać koraliki czekające od dawna na swoje przeznaczenie. W najbliższym czasie powstaną kolejne Jarmarki, tym razem w komplecie z bransoletkami.
te przedostatnie są prześliczne :)
OdpowiedzUsuńno i super:) każdy lubi coś innego, a dzięki temu kolczyki nie zalegają na dnie szuflady;) Bardzo fajne, mi 3 od końca wpadły w oko;)
OdpowiedzUsuńSą prześliczne! Gdybym miała wybierać dostałabym kociokwiku heh ;)
OdpowiedzUsuń3 od końca pokochałam od razu :)
Pozdrawiam,
Adziok.
P.s. nigdy nie udaje mi się zalogować wrrr ;/
fajne :)
OdpowiedzUsuńAniu właśnie otworzyłam paczuszkę z walentynkowymi "skarbami" (dopiero wróciłam z pracy, a paczkę u listonosza pokwitował mój mąż).
OdpowiedzUsuńSame śliczności dla mnie przygotowałaś:)) Już wskakuję na swój blog, żeby o wszystkim napisać, ale najpierw chciałam Ciebie poinformować, że wszystko dotarło w stanie nienaruszonym, że wszystko bardzo, bardzo mi się podoba, że czuję ile serca włożyłaś w przygotowanie prezencików. Dziękuję Ci serdecznie. Pozdrawiam
Maria
Właśnie oglądam i zachwycam się cudownościami jakie wykonałaś...wszystkie są przesliczne:))Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńJarmarków nie pamiętam ale pamiętam że każdego 15 tego dnia miesiąca gdy była wypłata u rodziców w pracy stały stoiska z jarmarcznymi zabawkami :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !!!
Bardzo mi miło, że podobała się paczka ;) Przepraszam, jeśli miałaś jakiś kłopot z rozszyfrowaniem nadawcy. Napisłam adres bloga na odwrocie kartki walentynkowej. Potem o nim zapomniałam i troszkę przycięłam, ale mnie wydawał się w miarę czytelny. Będę miała nauczkę na przyszłość ;)
OdpowiedzUsuńUff.. Często zaglądałam do Ciebie i czekałam na informację o otrzymaniu prezenciku. I jak tu jestem, to oświadczam, że Twoje kolczyki prezentowane na obydwu blogach są BOSKIE!!
Buziaki ;)
Najbardziej kolorowy jarmark, jaki widziałam to w Turcji... i sprzedają tam wszystko, biżuterię też. Ja byłam zachwycona szalami, od tamtej pory szal to nieodłączny element moje stroju;) A Twoje koloczyki... 2 ostatnie pary cuuudowne!
OdpowiedzUsuń