Odnalazłam w głęboko ukrytym folderze zdjęcia jeszcze jednej skarbonki (exploding box). To chyba pierwsza, której nie robiłam na zamówienie, ale do celów zupełnie prywatnych - na ślub przyjaciółki. Włożyłam w nią naprawdę dużo serca i choć teraz na zdjęciach widzę pewne niedociągnięcia, mam nadzieję, że moje intencje są widoczne :-)
Z zapakowanym prezentem czekam na powrót męża z pracy. Ja dziś miałam wolny dzień, więc poświęciłam go na przygotowanie imieninowej kolacji. W menu znalazły się m.in. francuskie trójkąty z żółtym serem i porem oraz jajka faszerowane brokułami podane z sosem tatarskim. Oczywiście na deser są też dwa ciasta, wszak my łakomczuchy :-) A jutro nad ranem wyjeżdżamy do Łodzi, o godz. 9-tej będę się bronić. Mam nadzieję, że po weekendzie zajrzę tutaj jako pani mgr ;-)
Dołożyłam Twój blog do obserwowanych bo zaglądam tu już od dawna :) Pudełko mnie zachwyciło i mam nadzieję, że zmotywowało ;) do zrobienia podobnego na chcrzest bratanka. Dziękuję za inspirację i z całego serca życzę udanej obrony.
OdpowiedzUsuńśliczna,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna... kolorowa... miodzio!!
OdpowiedzUsuń