Dziękuję za gratulacje pod poprzednim postem, to bardzo miłe. Bardzo ciążyło mi to zobowiązanie, jakim było zwieńczenie studiów pracą magisterską, więc bardziej od uzyskania tytułu cieszy mnie, że po prostu mam to już za sobą. Teraz już niczego nie muszę, tylko chcę - cudowne uczucie!
Dzisiaj znów tematyka ślubna. Znajoma znajomej, pani Karolina, zamówiła u mnie cztery kartki ślubne. Wymagań - żadnych, czyli trudny klient, bo nie wiem, jak spełnić oczekiwania, skoro ich nie znam ;-) Mam nadzieję, że podołałam zadaniu i pani Karolina jest zadowolona, a i nowożeńcom wpadną kartki w oko. Dzisiaj pokażę dwie z czterech - rozciągnę to w czasie, na wypadek, gdybym nie miała niczego nowego do pokazania w najbliższym czasie ;-)
Jak widać, stałam się szczęśliwą posiadaczką - pierwszego w mojej niedużej kolekcji puncherów - dziurkacza MS! Długo rozważałam taki wydatek, a potem długo czekałam na realizację zamówienia (strasznie wydłużał się czas ściągnięcia dziurkacza przez sklep z zagranicy), ale w końcu jest! Wydaje mi się, że pierwsze zabawy z jego użyciem mogę uznać za udane :-)
Aniu kartki śliczne!
OdpowiedzUsuńŁadne kolorki dobrałaś :)
OdpowiedzUsuńinwestycja się opłaciła bo kartki są świetne :)
OdpowiedzUsuńŚwietny efekt! Dziurkacza zazdroszczę bardzo, sama też czekam dłuuuugo na czas, kiedy w takowy zainwestuję. ;)
OdpowiedzUsuń