Obiecywałam sobie w ubiegłym roku, że tego lata nie będę szaleć z przetworami. Przecież w poprzednim sezonie wyprodukowałam niezliczone ilości słoików z przetworami, głównie z dyni, marchewki, jabłek i brzoskwiń. Jednak los, jak to często bywa, zdecydował za mnie :-) Dostałam trochę papierówek, później wiadro renklod, a jeszcze wcześniej mama dzwoniła do mnie z informacją, że nie ma co zrobić z truskawkami i czarnymi porzeczkami. I jeszcze dłuuugo kusił mnie domowy ketchup... Poddałam się więc i przez ostatni tydzień kolejne słoiki zajmowały miejsce na kuchennej podłodze:
Jeszcze w tym tygodniu postaram się napisać więcej o tych przetworach na moim drugim, kuchennym blogu. Teraz natomiast mogę zaprosić na moją krótką recenzję dwóch przepisów zaproponowanych w pierwszej tygodni akcji Lidla - tortilli Pascala i kurczaka Okrasy. Warto spróbować! :-)
W tematach stricte robótkowych niewiele posunęłam się do przodu. Pojawiły się zamówienia na kilka kartek, więc w najbliższych dniach wreszcie będę mogła coś pokazać. Jedynie wczoraj wieczorem na szybko wydrukowałam i przygotowałam etykietki na słoiczki z przetworami, które do tej pory były podpisane wodoodpornym pisakiem, ale ponieważ często dotykam ich mokrymi rękoma, napisy zaczęły się ścierać. Proste etykietki zabezpieczyłam szeroką, bezbarwną taśmą samoprzylepną, co w efekcie wygląda następująco:
Dodałam też dwa apetyczne akcenty na kuchennym blacie: słój z razowym makaronem spaghetti (planuję postawić obok niego nieco niższy słój wypełniony kolorowym makaronem) oraz buteleczkę z oliwą z oliwek, w której zatopiłam papryczki chili. Taka oliwa stanowi nie tylko dekorację, ale może być też aromatycznym dodatkiem do sałatek, można też przygotować ją w różnych wersjach smakowych, np. z czosnkiem, cytryną bądź świeżymi ziołami.
Na dziś to wszystko, uciekam do dalszych zajęć. Za chwilę powstanie jeszcze jeden suszkowy wianek, muszę też zająć się nasionami strelicji królewskiej. Przygotowałam sobie na sierpień dłuuugą listę rzeczy do wykonania, ale czas umyka tak szybko, że już teraz widzę, że realnie jestem w stanie zrealizować max 50% planu. Więc do dzieła!
Wspaniałe słoiczki..Przetwory własne to skarb..bez chemii..Pozdrawiam i miłego dnia życzę..
OdpowiedzUsuńCudownie:) Ja tez trochę zrobiłam w tym roku przetworów...ale jeszcze nie koniec:))
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie za miłe słowa na blogu,to taki balsam dla duszy...
Ślę słoneczne pozdrowienia.
Peninia ♥
http://peniniaart.blogspot.com/