To musiało się stać. Nie mogłam dłużej pozostawać obojętną w tym temacie. Na blogach wnętrzarskich pełno cudownych wianków. Jak mogłabym sobie odmówić? Rozumiecie doskonale, jak to jest... Widzę coś i po prostu się zakochuję. I tak powstał mój pierwszy wianek, który zawisnął pod kinkietem w salonie. Pewnie powstałoby ich więcej, gdyby nie to, że kupiłam ostatnią styropianową bazę. Ale spokojnie, w poniedziałek będzie dostawa. I spacer po jarzębinę :-) Tymczasem szybko wrzucam zdjęcia i uciekam do kuchni, gdzie gotuje się ketchup, który czeka na pasteryzację. Spokojnego wieczoru życzę!
Ps. A może domowa pizza kebab na kolację? Oczywiście tylko dla tych, którzy nie liczą kalorii ;-)
Ps. A może domowa pizza kebab na kolację? Oczywiście tylko dla tych, którzy nie liczą kalorii ;-)
uwielbiam te suszkowe kwiaty, a wianek prezentuje się pięknie:)
OdpowiedzUsuńpiękny ;) też lubię te kwiatki ;)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny wianek...ślicznie się prezentuje:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny na blogu i miłe słowa, to dodaje mi twórczych skrzydeł.
Ślę słoneczne pozdrowienia.
Peninia ♥
http://peniniaart.blogspot.com/
Wianek cudo !
OdpowiedzUsuńKalorii nie liczę od lat. Jak to mówią "kochanego ciała nigdy dosyć", chociaż do grubasków nie należę :-). Czerpię wielką przyjemność ze spożywania domowych smakołyków.
Pozdrawiam
rewelacyjnie wyszedł Ci ten wianek, na prawdę super, no i te kolory, chyba mnie zmobilizowałaś:)
OdpowiedzUsuńŚliczny wianek, prosty i delikatny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
wianuszek sobie zrobiłaś, no tez mi chodzi po głowie ale w innych kolorach. Piękny.
OdpowiedzUsuń