Już pod koniec października, korzystając z okazji na zakupy w mojej ulubionej hurtowni pasmanteryjnej w Łodzi, zaopatrzyłam się we wstążki, szpilki i styropianowe kule. Celem tych zakupów było oczywiście stworzenie bombek - karczochów, które stanowić mają główną dekorację naszej pierwszej małżeńskiej choinki. Nie mam wprawy i praca idzie mi mozolnie, a dodatkowo nie umiem uniknąć różnych niedociągnięć (np. widocznych szpilek), ale mam wrażenie, że z każdą bombką idzie mi coraz lepiej. Do świąt zdążę ;-)
Piękne kolory! Podziwiam Cię, mi nie starczyłoby cierpliwości.
OdpowiedzUsuńPiękne..
OdpowiedzUsuńŚliczne! Ja też już zaczęłam je robić:))
OdpowiedzUsuńPiękne są :)
OdpowiedzUsuńJa nie umiem tak :(
Przepiękne!
OdpowiedzUsuńSą cudowne, wytrwałości życzę bo przy karczochach dużo czasu schodzi :)
OdpowiedzUsuńCzy teraz w kazdym polskim domu wisza na choince "karczochy".Jak jestescie artystki,to powinnyscie miec wyobraznie i tworzyc oryginaly, a nie malpowac jedna od drugiej.Jak na pietnastym blogu widzi sie to samo,to trudno sie zachwycac.Zenada po prostu i tyle.
OdpowiedzUsuńPrzepięknie Ci wyszły :)
OdpowiedzUsuńoj anonimowy, ja karczochy robiłam .... z 15 lat temu, a mimo to oglądam z zainteresowaniem. Każdy ma inne, i każdy ma bloga i każdy pokazuje co robi.
OdpowiedzUsuńPiękna praca !
OdpowiedzUsuńA Ty skarżyłaś się, że nie są idealne! Są piękne! Mam nadzieję, że zobaczę te choinkę ;)
OdpowiedzUsuń