~ ZAWIESIŁAM SIĘ ~

niedziela, 23 września 2012

Wrześniówka - fotorelacja

Pierwszy jesienny weekend postanowiliśmy spędzić poza domem. Zaplanowaliśmy krótką wycieczkę, której głównym punktem miał być Toruń. Jednak zanim tam dojechaliśmy, zatrzymaliśmy się w Mogilnie, gdzie zobaczyliśmy klasztor benedyktynów, oraz w Strzelnie, gdzie podziwialiśmy kościół Świętej Trójcy i Najświętszej Maryi Panny oraz rotundę św. Prokopa. Nie jest tajemnicą wśród moich bliskich, że fascynują mnie budynki sakralne, ale może napiszę o tym więcej przy innej okazji.



Tego samego dnia w południe dotarliśmy do Torunia. To miasto zachwyciło mnie od pierwszego wejrzenia! Niesamowite zabytki, wspaniałe pierniczki i interesujące legendy - te ostatnie poznaliśmy dzięki wspaniałej pani przewodnik. Poznaliśmy Toruń skąpany w słońcu, Toruń podczas burzy i Toruń nocą - każde oblicze miało swój urok! Skorzystaliśmy też z niewątpliwej atrakcji, jaką było nocne zwiedzanie Fortu IV. Było bardzo zimno, ale pochodnie dawały dużo ciepła i dodały wycieczce wspaniałego klimatu.




W niedzielę w południe dotarliśmy do Bydgoszczy, o której słyszałam dużo dobrego, ale niestety mocno mnie rozczarowała. Planując czas na poznanie tego miasta skorzystaliśmy z przewodnika dostępnego na stronie internetowej Bydgoszczy. Według niego powinniśmy spędzić cały dzień wśród niesamowitych atrakcji. Tymczasem większość kościołów była zamknięta (dziwne, staliśmy pod jednym w czasie, kiedy powinno odbywać się tam nabożeństwo, ale nic na to nie wskazywało) i nawet nie udało nam się kupić pamiątek w zabytkowym tramwaju, ponieważ był on zamknięty. Jedyne, co naprawdę podobało mi się w Bydgoszczy, to cudownie kolorowa katedra p.w. św. Marcina i Mikołaja (to a propos mojej miłości do architektury sakralnej).



A na zakończenie naszej wycieczki - Wenecja, wieś położona niedaleko Biskupina. Słynie ona z Muzeum Kolei Wąskotorowej. Zajrzeliśmy też na ruiny zamku oraz do neogotyckiego kościoła. Obok znajduje się cmentarz, na którym pochowany został Walenty Szwajcer, nauczyciel i odkrywca Biskupina. Nie mogliśmy również odmówić sobie podziwiania lśniącego w słońcu Jeziora Weneckiego.



A w czasie naszej dwudniowej wyprawy posilaliśmy się nie tylko zakupionymi w Toruniu piernikami (ach, pierniki z nadzieniem z czarnej porzeczki w polewie z białej czekolady!), ale także upieczonymi przeze mnie ekspresowymi kokosankami - polecam serdecznie! ;-)


Jutro już wracamy do codzienności, ale naładowaliśmy baterie i mam nadzieję, że wystarczy nam tej energii na dłuższy czas. Już zastanawiamy się nad kolejną wycieczką... Dobrego tygodnia życzę wszystkim!

2 komentarze:

  1. Niezwykła wycieczka. Musiało naprawdę być pięknie:) a kokosankami chętnie się poczęstuję:):):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super wyprawa :). Myślę, że wypróbuję te kokosanki :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za każde słowo i zapraszam na pyszną kawę :-)