Ten świecznik to w pewnym sensie efekt mojej choroby. Zawsze podczas różnych infekcji mam niesamowitą ochotę na cytrusy, kiedy więc zobaczyłam pomysł na taki świecznik w podrzuconej mi do poczytania gazecie, postanowiłam zrobić własny. W zasadzie nie wymagało to ode mnie żadnej pracy, poza oczywistą przyjemnością zjedzenia soczystego miąższu pomarańczy :-) To świecznik na zaledwie kilka dni, ponieważ pod wpływem ciepła skórka pomarańczowa kurczy się i zniekształca, ale warto sprawić sobie taką przyjemność na zimowy wieczór.
Bardzo fajny pomysł, mam nadzieję, że nie zapomnę i wykorzystam :0
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Polecam, pierwszego dnia pachnie zabójczo :) A wycięte serduszka (czy inne kształty, np. gwiazdki) można zawiesić na choince albo wykorzystać do świątecznych dekoracji :)
UsuńJak przeczytałam tytuł, myślałam, że będzie to świecznik w całej pomarańczy ponabijanej goździkami.
OdpowiedzUsuńA tu niespodzianka.
Świetny. Nie widziałam jeszcze takiej dekoracji :)
Ada
Ada, bliżej świąt na pewno taki zrobię: wydrążę w całej pomarańczy wgłębienie na małą świeczuszkę, a w skórkę wbiję goździki, na pewno będzie pięknie zdobił i dawał cudowny aromat :)
UsuńAle jesteś pomysłowa :)
OdpowiedzUsuńSuper!
Pomysł ściągnięty z jakiejś babskiej gazetki :-)
UsuńPrzepiękny, zwłaszcza na ostatnim zdjęciu. Zdrówka życzę :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńświetny pomysł...pamiętam jak kiedyś właśnie świta kojarzyły mi sie z cytrusami- wtedy było tego mało na rynku, wiec były tylko na święta....chyba sobie taki zrobię na tegoroczne święta, choćby po to , aby przypomnieć sobie tamten czas....:)
OdpowiedzUsuńa ja zapraszam na candy: http://www.namaste.com.pl/blog/
Ja dorastałam w tych czasach, gdy cytrusy nie były już takim rarytasem, ale i tak kojarzą mi się ze świętami. Moja babcia, która nie była zbyt zamożna, zawsze dla wszystkich swoich wnuków (a sporo ich, bo babcia urodziła 5 dzieci i każde z nich ma przynajmniej 2 swoich dzieci!) robiła na święta takie paczuszki: czekolada, mandarynki, pomarańcza... Te owoce smakowały wyjątkowo i do dziś przywołują miłe wspomnienia :)
UsuńMusi niezwykle pachnieć!!
OdpowiedzUsuńPolecam sprawdzić ;)
UsuńWow! świetny pomysł z tym świecznikiem,jestem pod wrażeniem! Czy miałabyś coś przeciw gdybym spróbowała taki zrobić ?
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie mam nic przeciwko :) Tak jak napisałam, pomysł nie jest mój, więc nie dysponuję żadnymi prawami do niego ;)
Usuńjuz gdzies widzialam taki swieczniczek i pytalam czy pachnie, ale widac musze sama sprawdzic zeby sie dowiedziec. Podoba mi sie w tej aranzacji. Oj, cudnie to wyglada.
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :) Mój pachniał przez pierwszy dzień albo dwa. A może to moje ręce pachniały? Nie jestem już pewna, ale warto spróbować i samemu ocenić ;)
UsuńAle fajny pomysł, nigdy bym nie pomyślała, że pomarańcza moze być materiałem na świecznik:-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Och, ja też się często dziwię, jak widzę, jakie cudowne "coś z niczego" robią inne blogerki :)
Usuń